W gabinetach psychoterapeuci często mają doświadczenie pracy z pacjentami, dla których wygląd zewnętrzny stanowi źródło cierpienia i niepokoju. Dzisiaj chcę Wam powiedzieć skąd mogą się brać zaburzenia w postrzeganiu własnego ciała.

Wiemy, że wrodzone predyspozycje niemowlęcia zawsze pozostają w interakcji z reakcjami matki. I tak dla przykładu – spokój niemowlęcia może być dla jednej matki źródłem niepokoju, która zinterpretuje, że jej dziecko ’jest chore’, albo ’nieśmiałe’. Inna matka będzie czuła, że owy spokój dziecka jest wynikiem jej umiejętności odnalezienia się  w roli mamy.

Jeśli więc wiemy, że interakcja między matką i niemowlęciem jest ważna przyjrzyjmy się sytuacji, kiedy dziecko doświadcza powtarzającego się kontaktu z matką, która fizycznie jest obecna, ale niezależnie od przyczyny jest niedostępna emocjonalnie.  Dziecko doświadcza wtedy dręczące wątpliwości co do tego, jak jest widziane przez matkę i jakie są prawdziwe uczucia matki do niego. Dążenie do uzyskania całkowitej pewności co do tego, jak widzi nas matka, może w przyszłości skutkować próbą stworzenia idealnego ciała, wyglądu, które zachwyci matkę. Pacjenci, którzy są nieustannie niezadowoleni ze swojego wyglądu, bardzo często mają takie doświadczenie z wczesnej reakcji z matką, że nie udało im się zrobić wrażenia na matce, że są kimś atrakcyjnym i wyjątkowym. Depresja poporodowa matki, rzeczywiste wady niemowlęcia, albo fantazje matki na temat idealnego dziecka, mogą szkodliwie wpłynąć na to kogo widzi matka, kiedy patrzy na swoje dziecko. Takie osoby zamiast oczu matki pełnych zachwytu, napotykały puste spojrzenie lub rozczarowanie. Człowiekowi, który ma doświadczenie, że “nie zrobił na matce wrażenia”, bardzo trudno jest zbudować obraz siebie jako kogoś atrakcyjnego, wyjątkowego i pociągającego. Takie osoby bardzo często muszą w kompulsywny sposób kontrolować swój wygląd. Jednak tak naprawdę chodzi o kontrolę tego co widzą w nich inni. W literaturze możemy się spotkać z wyrażeniem ’kłamstwa w samoobronie’. Niektórzy kłamią, by stworzyć atrakcyjniejszą wersję samego siebie.

Nowy nos, lifting, botox czy nowe, większe piersi mają zagwarantować spojrzenie pełne podziwu i/lub miłości. Taka sytuacja jest rozegraniem fantazji o doskonałym dopasowaniu. Chirurg plastyk ma powołać do życia nową, lepszą wersję JA. Potem pojawia się przesada, nadużywanie zabiegów upiększających, a na koniec rozczarowanie będące powtórzeniem tego pierwszego rozczarowania, które dziecko widziało w oczach matki.

Kiedy matka widzi w dziecku siebie

A co się dzieje, kiedy matka  projektuje na dziecko własną potrzebę podziwu? Ta sytuacja różni się od tej omówionej wyżej. Dziecko doświadcza wtedy nie tyle sytuacji, kiedy to matka go nie widzi, a raczej zniekształca. Kiedy matka np. z pobudek narcystycznych przywiązuje bardzo duże znaczenie do wyglądu dziecka, wówczas sabotuje także proces separacji. W takiej sytuacji nie ma zdrowej odrębności dziecka i matki. Dlaczego? Ponieważ matka, która jest skupiona za bardzo na wyglądzie swojego dziecka i która skupia zbyt dużo uwagi i troski na ciele dziecka, projektuje na dziecko własną potrzebę podziwu. Nancy MacDougall mówiła o tej sytuacji, że ciało dziecka jest wówczas ’ciałem dla dwojga’. W takiej sytuacji matka nie odzwierciedla prawidłowo dziecka, ponieważ zniekształca jego obraz. Byliście kiedyś w wesołym miasteczku w sali w której znajdowały się te śmieszne lustra, które zniekształcały nasze odbicie? Mogę porównać takie lustra z narcystycznymi matkami, które zniekształcają obraz swojego dziecka. Tylko w tym drugim przypadku nie jest to śmieszne, a tragiczne… Takie matki bardzo często nie szanują prywatności swoich dzieci uważając, że one jako matki powinny mieć do wszystkiego dostęp, a próby separacji traktują jak urazę. To są matki, które wywierają nacisk na to, żeby dziecko ’wyglądało ładnie’, ale też miesza im się własny wygląd z wyglądem dziecka, np. ’brzydko jest NAM w czarnym’. Takie matki nie projektują jednak brzydoty w ciało dziecka, a raczej używają dziecięcego ciała jako swoją własność. Jak pisze A.Lemma ‘używają dziecięcego ciała jako pola, na którym mogą dokonywać nachalnych przeglądów i żądać ulepszeń’. Pacjenci, którzy doświadczali tego w dzieciństwie często relacjonują, że nigdy nie czuli, żeby ciało należało w pełni do nich, żeby mogli o nim decydować i czuć je w pełni. Bardzo często są zaabsorbowani daną częścią ciała, którą chcą przekształcić, ulepszyć, wymienić (skóra, piersi, nos itd).

Co ciekawe z relacji niektórych pacjentek wynika, że bardzo cieszy je fakt, że po operacjach nie przypominają już osoby, którą ‘stworzyła matka’. Jak to możliwe? Wytłumaczenie tego zagadnienia zacznę od własnego wspomnienia z dzieciństwa…

Nie jestem podobna do Ciebie!

Kiedy miałam 8 lat poszłam z moją mamą do mojej babci, czyli mamą mojej mamy. Zwykłe odwiedziny, żadna szczególna okazja. Kiedy weszłyśmy na podwórko moja babcia nabierała akurat wody ze studni. Moja mama zaczęła witać się z moją babcią (a jej matką), a ona nagle dała krok w tył i powiedziała: ’Przepraszam, ale czy my się znamy? Dlaczego weszła Pani na moje podwórko?’ Do dzisiaj pamiętam jak moja mama w jednej chwili zalała się łzami i powiedziała: ’Mamo, to ja. Mamo, nie poznajesz mnie?’ Dobijanie się do własnej matki chwilę trwało. Babcia, która miała już demencję, kiedy zrozumiała co się dzieje, upuściła wiadro z wodą. Obie padły sobie w ramiona i płakały tak przez nie wiem ile czasu. Z perspektywy mnie, jako 8 letniej dziewczynki to były całe wieki. Pamiętam, że pomyślałam sobie, że nigdy nie chciałabym przeżyć czegoś podobnego. Nie rozumiałam jak własna matka może nie rozpoznać własnego dziecka. Wiedziałam, że przecież matki rozpoznają swoje dzieci nawet nie widząc ich – po zapachu, albo po głosie, kiedy wołają z podwórka.

Większość ludzi na pewno powiedziałaby, że bycie nierozpoznanym przez własną matkę należy do najgorszych możliwych przeżyć.

Później jednak, pracując na różnych stażach, a potem w pracy na oddziale i gabinecie, widziałam pacjentki, które z przyjemnością robiły sobie kolejne operacje plastyczne. Ale nie to było zastanawiające. Zastanawiające było to, że niektóre z tych pacjentek z satysfakcją mówiły, że stały się dla matki kimś nierozpoznawalnym. Skąd skojarzenie do matki? Dlaczego akurat to bycie nierozpoznawalnym dla matki było takie ważne?

Dlatego, że taka kobieta nie chce wyglądać jak matka, przypominać jej, nie chce przypominać osoby, jaką uczyniła z niej matka i nie chce być już tą osobą, którą matka spodziewa się ujrzeć. Można myśleć, że pacjenci,  którzy modyfikują swoje ciało i poddają je kolejnym zabiegom w pewnym sensie – stwarzają siebie na nowo. Niektórzy psychoterapeuci podkreślają fakt, że w takiej sytuacji pacjent przemodelowuje własne ciało według swojego życzenia i – co ważne – wyklucza udział matki. Taka fantazja o stworzeniu siebie zmierza do wymazania wszelkiego podobieństwa do matki. Z drugiej strony osoba modyfikująca w ten sposób swoje ciało może nie mieć jasności do kogo jest podobna. Baudrillard określa to jako ’kopię bez oryginałów’. Są to idealne obrazy Ja do których się dąży, ale których nie można (mówiąc w przenośni) odnieść do oryginału, czyli ciała które otrzymaliśmy ’od matki’.  Mówiąc o tych kopiach mam też skojarzenie do kobiet nadużywających operacji plastycznych, które w pewnym momencie zaczynają bardzo przypominać siebie nawzajem. Oryginalne, niepowtarzalne rysy zaczynają się zacierać. Nos jak z katalogu, usta jak u koleżanki, skóra bez zmarszczek… I nie. Nie jestem przeciwna zabiegom kosmetycznym czy chirurgii plastycznej. Uważam, że w wielu przypadkach możemy skutecznie poprawić sobie komfort życia i znacznie skrócić cierpienie psychiczne wynikające np. z jakiejś realnej wady. Z drugiej strony należy zaznaczyć, że są granice, a niektórzy pacjenci są nieustannie niezadowoleni ze swojego ciała, wyglądu, a ewentualne wady widzą tylko oni lub urastają one do problemu, które np. uniemożliwia im normalne funkcjonowanie. I wówczas dobrze jest poznać przyczyny takiego stanu bo może się okazać, że to nie skalpel, a kozetka psychoanalityczna będzie tym uwolnieniem od cierpienia…


Literatura:

*Baudrillard, J. (1988). The Ecstasy of Communication. Paris: Galilee

* Lemma, A. (2008). Keeping Envy in Mind: The Viciassitudes of Envy in Adolescent Motherhood. W: P.Roth, A. Lemma (red.) Envy and Gratitude Revisited. London: Karnac.

* Lemma, A. (2009). Being Seen or Being Watched? A Psychoanalytic Perspective on Body Dysmorphia. International Journal of Psychoanalysis 4

* Lemma, A. (2014). Pod skórą. Psychoanalityczne studium modyfikacji ciała. Gdańsk: Wydawnictwo IMAGO

* Lemma, A. (2005). The Many Faces of Lying. International Journal of Psychoanalysis 86

* Bateman, A. (1995). Thick and Thin Skinned Organizations and Enactment in Borderline and Narcissistic Disorders. International Journal of Psychoanalysis 79

* Buhlmann, U., Etcoss, Ń., Wilhelm, F. (2004). Emotion Recognition Bias for Contempt and Anger in Body Dysmorphic Disorder. Journal of Psychiatric Research 40: 105 III.

* Sondre, I. (2002). Certainty and Doubt: Transparency and Opacity of the object. Bulletin of the British Psychoanalytical Society 38

* Kilborne, B. (2002). Disappearing Persons: Shame and Appearance. New York: State University of New York Press.

* Meltzer, D. (1988). The Apprehension of Beauty. Strath Tay, Scotland: Clunie Press.

*McDougall, J. (1974). The Psychosoma and Psycjoanalytic Process. International Review of Psychoanalysis I