„Ooj bo mama się pogniewa”, ” nie rób tak bo mama będzie płakała”, ” zrób to, bo mama jest smutna” … Znacie to? Słowo mama może być dowolnie zastępowane – tata, baba, dziadzia, pani itd.
Z moich obserwacji wynika, że takich słów częściej używają babcie niż mamy. Dlaczego? Bo kiedyś bardzo modne było wychowanie bazujące na poczuciu winy i wstydzie. Po prostu było to tak powszechne, że nikt się temu nie dziwił. Na szczęście już dawno zaczęto odchodzić od tego stylu wychowania.
Jeśli jednak masz wątpliwości, dlaczego nie powinno się celowo wywoływać w dziecku poczucia winy, przeanalizujmy sobie te zdania.
Co to znaczy, jeśli powiesz do dziecka ‘Nie rób tak, bo mamusia będzie płakała’ (i wzmocnisz to jeszcze efektami dźwiękowymi w postaci wymuszonego płaczu)? Bo wiadomo na pewno jaki wywołasz efekt – dziecko albo się na to nabierze, albo wręcz przeciwnie – zdziwisz się jak zacznie się śmiać. Wtedy być może nawet zaniepokoisz się, czy z Twoim dzieckiem jest wszystko w porządku, skoro przecież TY płaczesz, a ono się śmieje. Myślę, że jeśli zacznie się śmiać, znaczy to po prostu tyle, że poczuło się jak w dobrym teatrze, gdzie po przedstawieniu widownia wciąż się śmieje.
Analizując dalej – mówiąc ‘bo mama będzie płakała’ sprawiasz, że cała uwaga przenosi się na CIEBIE. Mówisz mu – rób tak i tak, albo nie rób tak i tak, bo MAMA… Efekt jest taki, że dziecko przestaje zajmować się i skupiać na tym co ono czuje, ale co czuje MAMA, BABCIA, albo ta OBCA PANI. Czy jest zła? Czy jest smutna? Przestaje mieć znaczenie to, co JA czuję, ale co czują inni. W konsekwencji dziecko odczuwa poczucie winy, że swoim zachowaniem sprawiło mamie przykrość. W przyszłości, jeśli w Waszą relację wkradnie się poczucie winy, nie będzie łatwo uzdrowić taką relację, bo gdzie poczucie winy, tam też tłumiona złość.
Czasami mam wrażenie, że mamy które tak mówią, naprawdę chcą być w centrum uwagi. Ich dziecko ma coś robić, aby one były zadowolone. Każdy z nas na pewno zna przykłady rodzin, gdzie nie można czegoś mówić, albo robić bo np. babcia będzie zła, albo się pogniewa. Z reguły wygląda to tak, że w rodzinie jest jakaś jedna najważniejsza matka, której nie można urazić niczym Matki Boskiej. Swój autorytet buduje latami, a wszyscy aż boją się pomyśleć, co by było, gdyby go podważyli. Co by było? Pewnie na jaw wyszłaby prawda… że babcia nie jest tak idealna, jak wszyscy mówią.
Rozumiem samą ideę mówienia dziecku, że jeśli coś zrobi, komuś może być przykro. Jestem jak najbardziej za tym, aby pokazywać naszym dzieciom konsekwencje ich zachowań. Kluczem jest jednak to w jaki sposób to robimy. ‘Bo mamusia będzie płakała’ – taka metoda jak już mówiłam, skupia całą uwagę na mamie. Ale czy mama jest tu najważniejsza? Można powiedzieć, że dziecko przecież też nie jest najważniejsze, nie jest pępkiem świata, jednak my – mamy też nie jesteśmy… Jeśli np. dziecko nas uderzy, możemy powiedzieć ‘Stop! Nie bij mnie, to boli! Ja Cię nie biję, proszę, żebyś też tego nie robił!’. Jeśli dziecko np. robi coś co nam się nie podoba np. rozrzuca coś, możesz powiedzieć ‘Tak nie można robić! Takie są zasady.’ Naprawdę nie jest potrzebne, aby za każdym razem dziecko zastanawiało się jaką reakcję wywoła w TOBIE. Czy Tobie się to będzie podobać czy nie? Czy będziesz zła, czy zadowolona? Takie myślenie nie dość, że jest bardzo stresujące dla dziecka, to ogranicza jego swobodę.
I nie twierdzę, że nigdy nie możesz powiedzieć, że jest Ci przykro, bo dziecko coś zrobiło. Oczywiście – powiedz to, tylko tak prawdziwie, bez manipulacji i nadmiernego skupianiu na Tobie. Nie mów też tego ciągle, bo znam mamy, które wychowując dziecko mówią cały czas: ja, bo mi, dla mnie, mamusia to, mamusia tamto. Dostałam taki od Was przykład – co robić, jeśli dziecko np. powie nam 'jesteś głupia’? Powiedz dziecku, żeby za każdym razem jak chce tak powiedzieć, mówiło: 'jestem na ciebie zły’. Nie radzę utrwalać tego w postaci ciągłego powtarzania: 'nie możesz mówić, że mama jest głupia’, bo to tylko pogarsza sytuację. Możesz też przestać reagować gwałtowanie na tego typu słowa, bo dziecko widzi jak bardzo jego słowa rozzłościły rodzica i tym bardziej prowokuje to dzieci do jeszcze częstszego używania takich słów.
Często to podkreślam, ale powiem jeszcze raz. Jeśli coś mówiłaś do dziecka, co nie było dobre – po prostu przestań to robić. W wychowaniu dzieci każda mama popełnia wiele błędów. KAŻDA. Nawet ta, która pisze ten artykuł 😉 Są psychoterapeuci (np. J.Juul), którzy uważają, że niezwykle ważną sprawą w wychowaniu dzieci jest to, czy umiemy się przyznać do własnych błędów i powiedzieć dziecku ‘przepraszam’. Ja się z tym zgadzam!
UWAŻASZ, ŻE TEN WPIS JEST WARTOŚCIOWY? POWIEDZ MI O TYM 🙂
- polajkuj go lub udostępnij na moim fanpejdżu
- zostaw komentarz
- zaobserwuj mojego Facebooka
- dołącz do nas na Instagramie
Od czasu gdy byłam w ciąży czytam mnóstwo rzeczy dotyczących wychowywania dzieci. Wiele mówi się i pisze o takim właśnie stawianiu dziecka w centrum, akceptacji dla jego odczuć emocji itd. Zastanawia mnie jak w tym wszystkim dziecko nauczy się empatii? Czy jest to ”umiejętność,, wrodzona czy musimy się jej nauczyć? Rozumiem, że wywoływanie poczucia winy w dziecku to droga do nikąd ale jak jest z wrażliwością na emocje innych? Przecież życie w społeczności (czy to w rodzinie, w szkole, w gronie znajomych, w pracy) to nie tylko JA.
To jest bardzo dobry komentarz. To prawda, wiele osób się zastanawia, czy jeśli będą tak skupiać się na uczuciach i emocjach dziecka, czy nie wychowają czasem narcyza? Doświadczenie kliniczne pokazuje, że jest odwrotnie! Dzieci, które dostawały dużo od rodziców (w sensie uwagi, skupienia na ich emocjach i ich potrzebach) potrafią właśnie to samo oddać innym. Dzieci, które tego nie dostają – coś im w życiu brakuje, a potem w życiu dorosłym też nie potrafią skupiać się tak na innych. Oczywiście piszę tu skrótowo, bo czynników jest wiele, ale pokrótce tak to można ująć. W artykule napisałam, że to dziecko powinno być w centrum i chyba muszę to doprecyzować, bo chodzi mi w tym właśnie o to, że w wychowaniu drugiego człowieka ważne, żeby siebie (czyli matkę) nie stawiać ponad to dziecko. A tak dzieje się bardzo często – mama zwraca uwagę przede wszystkim na to jak ona się czuje, co ona myśli itd. a nie na dziecku (mimo że mówi np. że dla dziecka wszystko poświęciła). Nie jest też tak, że pozwalasz dziecku na wszystko. Powinno się stawiać granice, ale tak jak napisałam w tekście – można powiedzieć dziecku, np. żeby tak nie robiło bo to boli, a nie dramatyzować, jak to dziecko źle potraktowało mamę. Ile mamy matek, którym nic nie można powiedzieć? Nie można powiedzieć im, że coś zrobiły źle, bo trzeba być wdzięcznym, nie można źle mówić o rodzicach itd. Prawda jest taka, że czym większa swoboda w mówieniu o swoich prawdziwych uczuciach, im mniej manipulacji i oszustw – tym lepiej dla całej rodziny. Nie pozwalamy dzieciom na wszystko, ale ważne jest to w jaki sposób stawiamy granicę. Czym innym jest prawdziwe powiedzenie dziecku 'jest mi przykro, że mnie uderzyłeś’, a czym innym manipulowanie tą wypowiedzią i używanie jej do wszystkiego, czego nie chcemy żeby nasze dziecko robiło (i powtarzanie jej jeszcze kilkanaście razy dziennie).
Ostatnio im więcej czytam o wychowaniu/psychice dzieci (mam trzyletnią córkę), uświadamiam sobie coraz bardziej jakie problemy mam sama ze sobą, ze swoimi emocjami – wyniesione ze swojego domu rodzinnego. Pewnych błedów moich rodziców świadomie nie chcę powtarzać ale wiele razy łapię się na tym, jak pewne zachowania są głęboko zakorzenione i pogłebianie wiedzy na ten temat pomaga. W Pani artykule, bardzo krzepiący jest ostatni akapit, że zawsze można coś zmienić, przyznac się do błędu. Daje nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone.