Zawsze zastanawia mnie, kiedy pielęgniarka na szczepieniu dziecka, idzie ze strzykawką i dla uspokojenia mówi: „nie płacz, nie będzie bolało”. Kiedy sama byłam dzieckiem czułam, że kłamie i że zaraz właśnie będzie bolało. Dlaczego więc ta pani powiedziała mi, że nie będzie? Z tego powodu w dzieciństwie, pielęgniarek nie darzyłam wyjątkowym zaufaniem.
Nie rozumiałam też, co to znaczy, że będzie „tylko trochę bolało”. Dla mnie były dwie kategorie – albo że coś boleć będzie, albo nie. Nie ma, że trochę.
Wiem dlaczego pielęgniarki i lekarze tak mówią. Nikt z personelu medycznego, jeśli jest przy zdrowych zmysłach, nie chce sprawiać nam pacjentom bólu. Oni chcą nam przecież pomóc. Używają więc mechanizmów obronnych, żeby odciąć się od tego, że pomagając nam (a tym bardziej dzieciom), z konieczności sprawiają ból. Powiedzenie, że nie będzie bolało, albo że będzie tylko troszkę, jest takim zaprzeczeniem bólu, powiedzeniem że tego nie ma (chociaż tak naprawdę przecież ból jest). Co mogłaby powiedzieć pielęgniarka podczas szczepienia czy pobierania krwi, co nie byłoby zaprzeczaniem (czyli tą obroną), a byciem z pacjentem tak naprawdę? Myślę, że np. „Strasznie mi przykro, że zadałam ci teraz ból, ale jest to konieczne żebyś był zdrowy”. Taka empatyczna postawa jest jednak niezmiernie trudna, bo to znaczy, że taka pielęgniarka musiałaby współodczuwać razem z tysiącem małych pacjentów dziennie, których kłuje i którzy z tego powodu płaczą…
My rodzice, również tak robimy. Mówimy „nie będzie bolało”, dziecko idzie na szczepienie i co? Jest zawiedzione, bo boli… Dobrze jest nie mówić tego. Powiedzieć, że będzie bolało, ale mama będzie z Tobą. Można powiedzieć, że będzie bolało przez chwilę, ale nie mówić, że w ogóle tego bólu nie będzie. Dlaczego? Bo taka jest prawda emocjonalna – ból istnieje i nie ma co temu zaprzeczać. Dzieci, których rodzice nauczyli radzić sobie z bólem, będą miały większy wgląd w ten ból (emocjonalny) w przyszłości. Nie będą zaprzeczać swoim uczuciom, a nawet z czymś trudnym będą potrafiły sobie poradzić w sposób konstruktywny.
Następna sprawa –jak często mówimy po upadku dziecka, że nic się nie stało, nawet jeśli dziecko dalej płacze? Niektórzy też rodzice biją brawo , kiedy dziecko się przewróci i mówią „super”? Sama również nadużywam zaprzeczania tego, co tak naprawdę czuje mój syn. Tak bardzo chcę przecież, żeby nic mu się nie stało i żeby nic go nie bolało. Wiem, jak bardzo chcę zapobiec płaczu syna i jak ten płacz źle mi się kojarzy. A błąd. Nie zawsze płacz jest zły… Kiedy dziecko się przewróci, nie musimy wyrywać się do niego jak koń na wyścigach, ale zobaczmy – jeśli nic naprawdę się nie stało, powiedzmy to. Ale jeśli dziecko przewróciło się boleśnie uznajmy to. Powiedz: „widzę, że cię boli, daj mama cię przytuli”. Dla mnie jako psychologa, o wiele bardziej jest niepokojące, kiedy dziecko przy szczepieniach, czy upadkach w ogóle nie płacze. Może to oznaczać, że dziecko nie ma dostępu do jakichś trudnych emocji, blokuje je i zaprzecza.
Pamiętajcie – czasami lepiej jest, jeśli nasze dziecko zrobi histerię i aferę, niż miałoby zaprzeczać własnym emocjom. Zakończę cytatem Winnicotta:
„W każdym razie niemowlęta, które rzadko płaczą, niekoniecznie rozwijają się lepiej niż te, które płaczą wniebogłosy; i gdybym miał wybierać postawiłbym na tego krzykacza, który całkowicie poznał swoją umiejętność narobienia hałasu”.
Chciałabym, żeby ten artykuł przeczytało jak najwięcej młodych mam, rodziców, którzy spotkali się z tym terminem i być może pomyśleli o swoim dziecku w kategoriach „high need baby”. Na pewno może być Wam trudniej przeczytać to, co teraz napiszę, niż zapewne powiedzenie o dziecku „high need baby”, ale myślę, że w dalszej perspektywie ta wiedza […]
Od wczoraj zaraz po pytaniu: 'Jak rozmawiać z dzieckiem o wojnie’, słyszę takie pytania: 'Czy w ogóle dobrze jest rozmawiać z dziećmi o wojnie?’ 'Od jakiego wieku należy rozmawiać z dzieckiem o wojnie?’, 'Zastanawiam się, czy moje dziecko w ogóle wie co się wydarzyło’ itd.
W przeciwieństwie do kobiety, która doświadcza obecności dziecka bezpośrednio w swoim ciele, mężczyzna nie czuje fizycznego przymusu, by wykonywać psychiczną pracę związaną ze stawaniem się rodzicem. Co więcej, w naszej kulturze dostępne są dla niego różne wymówki, by tej pracy nie podejmować; różne wersje twierdzenia, że relacja z niemowlęciem ma być „domeną kobiety”. Taka postawa […]